Polska mentalność, światowe horyzonty!

Nas Polaków, cechuje uwielbienie do podróży w każdej możliwej formie. Żeglarstwo wciąż rozbudza wyobraźnię wielu osób, pomimo, że potęgą morską nigdy nie byliśmy. Umówmy się.


W czasach PRL sprawa była prosta – pływało się na tym co było i tam, gdzie pozwolił urzędnik. Siłą rzeczy było to najczęściej „Morze, nasze morze…”.
Po dziejowej transformacji nasi rodacy zaczęli swobodnie żeglować turystycznie poza wodami Bałtyku. Najczęściej wybieranymi jednostkami były jachty jednokadłubowe z szerokiej gamy produktów stoczni niemieckich i francuskich. Nasza wrodzona przedsiębiorczość, pozwoliła dość szybko wprowadzić nowoczesne konstrukcje cieszące się uznaniem wśród żeglarzy. Zarobki nad Wisłą znacznie się poprawiły. Nasze oczekiwania wobec standardu jachtów wzrosły. Coraz większa grupa kapitanów sprawną ręką dowodzi katamaranami. A ten rozwój niesamowicie nas cieszy!


Wakacje pod żaglami wybierają coraz częściej osoby bez doświadczenia żeglarskiego. Kierują się wygodą a wcale niekoniecznie ceną. Na katamaranach, którymi pływamy już na pierwszy rzut okiem jest zdecydowanie więcej miejsca. Dotyczy to zarówno przestrzeni wewnątrz jak i na zewnątrz jednostki. Ilość miejsca zapewnia zarówno komfort jak i bezpieczeństwo. Nie ma też ryzyka uderzenia częścią osprzętu jachtowego. Na tym katamaranie kabiny są niezależne od pozostałej części jednostki.  Trudniej w nich także grzmotnąć się w głowę podczas próby pionizowania z pozycji horyzontalnej.  Brak jest też kabin z piętrowymi kojami!
Kambuz jest duży i posiada większą ilość lodówek, co w upalne dni jest istotne do przechowywania żywności i napojów. Na katamaranie jest też zdecydowanie wygodniej przy stole podczas posiłków. Nie wspominając już o siatce, którą uwielbiają najmłodsi, a wszystkim umożliwia komfortowe warunki do opalania i czytania w czasie rejsu. Tutaj najważniejszym atutem jest fakt, że dwukadłubowce jak Lagoon 42 pływają niemal bez przechyłów, co znacząco wpływa na ograniczenie ilości urazów podczas żeglugi i zmniejsza ryzyko wystąpienia objawów choroby morskiej.

Zaryzykuję także wspomnieć, że im więcej miejsca na pokładzie, gdzie możemy znaleźć swój kawałek przestrzeni, tym większa szansa zachowania wysokiego morale załogi podczas dłuższych rejsów.